poniedziałek, 7 maja 2012

ROZDZIAŁ DWUDZIESTY SZÓSTY

<włącz>  http://www.youtube.com/watch?v=_eaIvg2LIR4&feature=fvst  <słuchaj tego czytając ten rozdział, potem obejrzyj, bo jest strasznie wzruszający> jeżeli się skończy zanim przeczytacie to proszę puśćcie od początku.



*Harry*

Ok, skoro ten list tyle dla niej znaczy, przeczytam go, ale nie zamierzam coś zmieniać w naszych relacjach. Skrzywdziła mnie, a tego tak łatwo nie da się zapomnieć. Choć w dalszym ciągu "wypełnia całą moją głowę" to nie wiem czy umiałbym jej przebaczyć. Nie po tym wszystkim co zrobiła. Już jest za późno.
Schyliłem się po kopertę i powoli ją otworzyłem. Karolina zostawiła mnie samego. Nie mam pojęcia co tam było takiego ważnego, ale obiecałem, że przeczytam więc tak zrobię. Ujrzałem zapisaną kartkę, na której były wyschnięte łzy.


                                                           KOCHANY HARRY,
Wiem jak bardzo cię skrzywdziłam, dlatego zrozumiem jak po przeczytaniu tego listu będziesz czuł się oszukany. Bo ja cię właśnie cały czas oszukiwałam. Nie potrafiłam wyznać ci prawdy. Próbowałam kilka razy, ale nie czułam się na siłach, by ci to wyjawić. Dokładnie pół roku temu dowiedziałam się, że umrę. Jestem poważnie chora i nie chciałam, żebyście się ze mną przyjaźnili z litości. Chciałam sobie udowodnić, że też możecie mnie polubić taką jaką naprawdę jestem. Właśnie taką mnie pokochałeś. Nie wiedziałeś tylko, że cały czas cię oszukiwałam. Kiedy dowiedziałam się, że umrę obwiniałam o to wszystkich. Czemu ja? Zadawałam sobie ciągle to pytanie. Jest tyle ludzi, którzy nie mają nic do stracenia. A ja? Mam siedemnaście lat i całe życie przed sobą. Niestety nie jest mi ono dane. Urodziłam się po to, żeby umrzeć. Od tego czasu rodzice spełniali każdą moją zachciankę, wreszcie padło na wasz koncert. Kupili mi bilet na samolot i nawet udało im się zdobyć wejściówkę do waszej garderoby. Nawet nie wiesz jak się wtedy cieszyłam. Byliście moimi idolami, bóstwami. W ostatnią noc przed wylotem przyśnił mi się koszmar. Śniło mi się, że dowiedzieliście się prawdy i nie chcecie mnie znać. Bałam się, że tak będzie w rzeczywistości, dlatego postanowiłam, że nie powiem wam o chorobie. Choćby nie wiem co się działo przyrzekłam sobie, że wytrzymam i nie wyjawię wam prawdy. Wiem, że to dziecinne, ale nie stać mnie było na odwagę. Nie spodziewałam się tylko tego, że się zakocham. Myślałam,że dacie nam po autografie, w przypływie większego szczęścia może zrobimy sobie wspólne zdjęcie i tyle. Nie liczyłam, że zostaniemy przyjaciółmi. Jednak jak widać na moim przykładzie los lubi płatać figle. Zakochałam się w tobie i nie potrafiłam bez ciebie normalnie funkcjonować. Jednak moja miłość  była zbyt słaba, żeby ci powiedzieć prawdę.
Pamiętaj, że zawsze będę cię kochała i nigdy nie zapomnę tego co się między nami wydarzyło. Ja już zawsze będę cię kochać, tak po prostu. Nie umiem cię wymazać z mojej pamięci. Już próbowałam, ale się nie da. Byłeś, jesteś i będziesz dla mnie zbyt ważny. 
Obecnie leżę w klinice. Pojawiła się nadzieja na ratunek. Zapadnę w śpiączkę na sześć miesięcy i albo się obudzę i będę żyła, albo już nigdy się nie zobaczymy. Wierzę jednak w tą bardziej optymistyczną wersję. Zapadnę w nią dziś po południu.
Chciałabym żebyś wiedział, że to nie jest twoja wina, więc nie obwiniaj się za to wszystko. Jeżeli ktoś tu jest winny, to tą osobą jestem ja. Nie powinnam was oszukiwać, ale to wszystko mnie przerosło. Ostatnio często zastanawiam się co by było gdybym cię nie poznała. Nie umiem sobie odpowiedzieć na to pytanie. Odchodząc płaczę, ale ze szczęścia, bo spotkanie ciebie i chłopaków było czymś cudownym, niepowtarzalnym. Czuję,że już mogę umrzeć, bo przeżyłam wielką, prawdziwą miłość. Taką jak w tych wszystkich filmach. Pewnie zastanawiasz się gdzie jest szczęśliwe zakończenie. Nawet jeżeli już się nie obudzę to i tak będę szczęśliwa. Szczęśliwa dlatego, że cię poznałam.
Przepraszam, że dowiedziałeś się o tym wszystkim w taki sposób, ale nie mogę wstawać z łóżka, strasznie mnie tu pilnują.
Mam nadzieję, że wasz zespół przetrwa ten chwilowy kryzys i znów staniecie na nogi. Nie chciałabym, żeby rozpadł się przeze mnie. Wiem ile on dla was znaczy. 
Przykro mi z powodu Alice, wiem, że cię oszukała. Sama byłam tego świadkiem. Szantażowała mnie tym, że wam o wszystkim powie. Przepraszam.
Wiem, ze słowa nie zakleją tej pustki, którą masz w sercu, ale po prostu mi wybacz. Płakałam pisząc ten list, tak bardzo chciałam w nim wyznać wszystko co do ciebie czuję, ale nie umiem. Nie ma słów opisujących moje uczucie. Nigdy o tobie nie zapomnę. Po prostu przepraszam.


                                                                                                                                      Ania
                                                                                                                      


Jak to możliwe? Czułem smutek, złość, ale też szczęście. Kartka była cała mokra od moich łez. Nie wiedziałem czy stać tutaj i płakać czy do niej biec. Nie wiem czy umiem jej wybaczyć. Drżącymi rękami otworzyłem klamkę.
- Harry, co się stało?- spytał zaniepokojony Louis.
Nic mu nie odpowiedziałem tylko rzuciłem mu list. Po chwili dosiedli się do niego pozostali.
- Gdzie ona jest?- wydusiłem.
Karolina podała mi adres, który powtarzałem sobie w myślach, żeby nie zapomnieć. Po chwili byłem już na ulicy. Klinika znajdowała się na drugim końcu miasta. Złapałem taksówkę. Nie zastanawiałem się co jej powiem. Czy wogóle zdążę? Poganiałem mężczyznę, który nie mógł nic zrobić. Dochodziła 16.30, wszyscy ludzie wracali właśnie z pracy. Musieliśmy stać w gigantycznym korku. Bałem się, że może być za późno....


*Ania*

Byłam głupia myśląc, że to przeczyta i przyjedzie jak gdyby nigdy nic się nie stało. Niepotrzebnie się łudziłam. Gdyby tak miało być już dawno by tutaj był. Z każdą chwilą czułam się coraz słabiej, było mi tak duszno.
- Jak się czujesz?- zapytał tysięczny raz tego dnia lekarz.
- Słabo.- ledwo mówiłam.
Popatrzył na mały ekran obok mojego łóżka i zawołał dr.White'a. Wymienili się spojrzeniami, na co moja mama zaczęła płakać. Wiedziałam co to oznacza. Już czas.
- Musimy zaczynać, dłużej możesz nie wytrzymać.
Chciałam jeszcze poczekać na Karolinę, ale powiedzieli, że nie ma na to czasu. W dodatku nie odbierała telefonu. Czemu właśnie teraz?
- Posłuchaj, dostaniesz zastrzyk, po którym w przeciągu godziny zapadniesz w śpiączkę. Niczego się nie bój, będzie dobrze.- uspokajał mnie lekarz.
Kiwnęłam tylko głową i się popłakałam. Wierzyłam, że się uda. Po raz ostatni pożegnałam się z rodzicami. Po chwili przyszła pielęgniarka z wielką strzykawką. Uśmiechnęła się przyjaźnie i wstrzyknęła mi jej zawartość. Poczułam tylko ukłucie, ale było mi już wszystko jedno.

Leżałam bezwładnie już od jakiegoś czasu, lecz w pewnym momencie na korytarzu usłyszałam czyjąś kłótnię.
- Muszę ją zobaczyć!
- Są przy niej tylko bliscy.
- Ja ją kocham, proszę mnie wpuścić, za chwilę może być za późno!
- To naprawdę nie jest najlepszy pomysł....
Wtedy do mojego pokoju wpadł on. Harry.
- Proszę stąd wyjść!- dogoniła go pielęgniarka, na siłę próbując wyciągnąć go z mojej sali.
- Nie wyjdę stąd dopóki z nią nie porozmawiam!- krzyczał i płakał jednocześnie.
- Niech zostanie.- ledwo wydusiłam.
Mama z tatą zrozumieli, że mają wyjść.
- Kochamy cię. Do zobaczenia za sześć miesięcy.- ucałowali mnie w czoło.
Po chwili już ich nie było. Zostałam tylko ja i Harry.
- Przepraszam, ja...- zaczęłam choć ledwo mówiłam.
- To ja przepraszam.
- To moja wina. Tak bardzo chciałam być najlepszą dziewczyną na świecie, ale nie udało mi się.- nie potrafiłam powstrzymać łez.
- Ale przecież byłaś. Najcudowniejszą jaką mogłem sobie wyobrazić.- przysiadł obok mnie, złapał moją twarz w dłonie i kciukiem usunął świeże łzy.
Też chciałam dotknąć jego twarzy, ale podniosłam rękę na wysokość kilku centymetrów i dalej nie potrafiłam. Zaczęłam jeszcze głośniej płakać ze swojej bezsilności.
- Kocham cię.- powiedziałam i próbowałam wysilić się na uśmiech, jednak wyszedł mi tylko grymas.
- Ja ciebie też.- musnął delikatnie moje usta.- Nigdy o tobie nie zapomnę, będę czekał te sześć miesięcy, bo jest warto. Jesteś zupełnie inna, niż wszyscy.
- Gdybym mogła cofnąć czas....
- Nie przejmuj się już tym. Będzie dobrze.- pocieszał mnie.
Wtedy do pokoju weszła reszta chłopaków i Karolina. Wszyscy płakali. Pewnie też przeczytali list.
- Tak bardzo was przepraszam.- powiedziałam.
Nic nie odpowiedzieli tylko mnie przytulili, uważając przy tym na te wszystkie kabelki, do których byłam podłączona.
- Będziemy na ciebie czekać.- powiedzieli wszyscy.
Wysiliłam się na uśmiech. Byłam już zbyt słaba, żeby coś odpowiedzieć. Do sali weszli moi rodzice i lekarz, który bacznie mnie obserwował. Louis, jak to Louis zaczął mi coś opowiadać. Słuchałam, jednak po chwili moje powieki stawały się coraz cięższe. Tak strasznie chciało mi się spać, nie umiałam się powstrzymać. Uścisnęłam mocniej dłoń Harry'ego, który cały czas mnie trzymał. Pewnie nie był to zbyt mocny uścisk, ale wystarczający, żeby zwrócić jego uwagę. Wszyscy na mnie popatrzeli. Lekarz powiedział coś do nich, ale nie usłyszałam co i wyszedł. Wszyscy zaczęli się do mnie przytulać. To koniec, za chwilę zapadnę w śpiączkę. To wszystko trwało sekundy. Nie miałam już nawet siły płakać, natomiast inni najwidoczniej mieli. Zanosili się od szlochania. Chciałam coś powiedzieć, ale sprawiało mi to wiele trudności. Wreszcie zdobyłam w sobie całą siłę i wydusiłam jedno słowo, którego pewnie i tak wszyscy nie usłyszeli.
- Przepraszam.
Zaczęli płakać jeszcze bardziej więc chyba usłyszeli.
- Kocham cię.- powiedział Harry i pocałował mnie w czoło.
Usnęłam..........
 __________________________________________________________________________________
To jeszcze nie koniec, więc dalej wchodźcie. Ten dedykuję Klaudii. Wiem, że mogło wyjść lepiej, ale nie umiałam. Co prawda w sondzie najwięcej głosów zdobyło szczęśliwe zakończenie, to ja jednak zdecyduję się na dwie wersje. Najwyżej jeżeli ktoś nie chce to nie musi czytać.
 Mam nadzieję, że puściliście sobie tą muzykę, którą podałam w linku. Uważam, że doskonale tutaj pasuje. Obejrzyjcie też ten filmik do niej, wzruszyłam się. Polecam momenty 1:40, 2:30, 2:40 i 2:55. Tradycyjnie proszę o komentarze, bo to już jest niemal ostatnia okazja, żeby coś napisać. To przedostatnia notka. Tak więc zmobilizujcie się. Nie musicie już przepisywać kodu z obrazka. Ostatnio coś mi się zmieniły ustawienia i musiałam zatwierdzać każdy komentarz, ale już jest tak jak wcześniej:)

Ps. Napiszcie w komentarzu lub na pocztę (ania296505@wp.pl) lub Twittera (@Ania296505) co sądzicie o pomyśle założenia nowego bloga. Mam już kilka pomysłów, więc piszcie. Możecie też wysłać swoje sugestie lub pomysły, może jakiś wykorzystam. Zapraszam również na blog Lily http://kielichsmierci.blogspot.com/.
 Do zobaczenia za 2 lub 3 dni. Pa:)