niedziela, 15 kwietnia 2012

ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTY

Nie chciałam tego dnia. Czemu czas musi tak szybko mijać? Dwa tygodnie temu poznałam chłopaków, a dzisiaj muszę się z nimi pożegnać. Po prostu świetnie. Zdaję sobie sprawę, że mogę już ich nigdy nie zobaczyć. Nigdy nie zażartować, obejrzeć z nimi głupiego horroru w TV. Już nigdy. Pewnie będą się ze mną żegnali tak jakbyśmy mieli się niedługo zobaczyć. Nie wiem czy to jest możliwe. Z jednej strony chciałabym spędzić z nimi każdy mój kolejny dzień. Ale z drugiej gdybym przestała się z nimi kontaktować nie cierpieli by tak bardzo. Muszę jakoś ich od siebie oddalić, tylko nie wiem jak. To jest takie trudne. Mogę już nie zobaczyć ich uśmiechu, posłuchać głupich żartów, ich śpiewu pod prysznicem. Ahhh....wspomnienia.
- Już wstałaś?- spytał Harry.
- Przed chwilą.- odpowiedziałam wciąż leżąc na łóżku.
- To już dzisiaj.
Nic nie odpowiedziałam, tylko uroniłam kilka łez. Przytuliłam się do Harry'ego i tak leżeliśmy dopóki do pokoju nie wpadła Karolina.
- Ania wstawaj, musimy się spakować!
- Nie chce mi się.
- Musisz! Po południu mamy samolot, a jeszcze odprawa i takie tam. Niedługo jedziemy.
Ona zawsze musiała mnie dobijać.
- Już wstaję.
Zjadałam coś i poszłam do naszego pokoju. Wprawdzie nie wiem po co go wynajmowałyśmy skoro i tak spałyśmy u chłopaków.
- No wreszcie jesteś!
- Ciebie też miło ponownie widzieć.
- Posłuchaj, mi też jest smutno z tego powodu, że jedziemy, ale staram się jakoś trzymać. Nie chcę dołować chłopaków.
Milczałam. Wyciągnęłam walizkę i otworzyłam szafę. Kiedy tylko na nią spojrzałam mimowolnie się popłakałam.
- Nie płacz, chłopaki mówili, że przyjadą we wrześniu do Polski na koncert. Zobaczysz będzie dobrze.
- Nic nie będzie dobrze.
- Zobaczymy się z nimi.
- Ale ja nie chcę się z nimi widzieć. Muszę się od nich oddalić, nie mogą dowiedzieć się, że umrę.
- To ty nie zamierzasz im powiedzieć?!- pokiwałam głową.- Chyba sobie ze mnie żartujesz! On cię kocha, nie widzisz jak się przy tobie zachowuje? Chcesz go tak zranić? Przecież jak umrzesz to raczej się zorientuje, że cię nie ma. Chyba, że może ja mam z nim pisać w twoim imieniu, co?
- Muszę z nim jak najszybciej zerwać.
- Tak bez słowa wyjaśnienia?
- Coś wymyślę.
- Po prostu świetnie!- trzasnęła drzwiami i wyszła z pokoju.
Wzięłam się za pakowanie swoich rzeczy, kiedyś trzeba to było zrobić. Przerwał mi dźwięk telefonu.
- No cześć moja przyjaciółko. Słyszałam, że dzisiaj wyjeżdżasz...- w słuchawce usłyszałam głos Alice.
- Tak.- odpowiedziałam.
- Oooo, jak szkoda, niestety nie będę mogła się pożegnać z tobą na lotnisku.
- Jakoś to przeżyję.
- Nie bój się, będę opiekowała się tym twoim przydupasem Harry'm.
- Miałaś tak o nim nie mówić!
- Ups. Wymsknęło mi się.- zaczęła się donośnie śmiać.
- A poza tym zostaw go w spokoju.
- Bo co?! Powiesz mu?
- A co z Zayn'em.- zmieniłam temat.
- Miły z niego chłopczyk.
- Udawałaś, że ci na nim zależy? Jak mogłaś. On dla ciebie rzucił dziewczynę!
- I tak wiecznie by z nią nie był. Może masz jakiś pomysł jak z nim zerwać?
- Nic mu nie powiedziałaś?!
- Jakoś nie było okazji.
- Kolejny cel?
- Tak.
- Mam nadzieję, że wolny.
- Można tak powiedzieć.
- To znaczy?
- Ma bardzo kłamliwą dziewczynę. Jak się o tym dowie, nie będzie już taki zakochany.- Zaczęła się śmiać, a ja rzuciła telefonem o ścianę. W uszach dzwonił mi tylko jej śmiech. Chodziło o Harry'ego.

Wróciłam do pakowania. Natknęłam się na płytę, która mieli podpisać chłopaki. Jeszcze tego nie zrobili. Szybko pobiegłam do ich pokoju.
"Dla naszej fanki numer 1" Zawsze potrafili mnie pocieszyć. Schowałam płytę do torebki i przyniosłam swoje walizki do pokoju chłopaków. Karolina zeszła na dół oddać klucze do recepcji. Koniec z naszą przygodą z One Direction. Przynajmniej z moją. Liczę na to, że Karolina dalej będzie z Louis'em.

Po kilku godzinach zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy na lotnisko. Tam czekały już na nas Danielle i Dominica. Miło było je znów widzieć.
- Dzwońcie codziennie.- powtarzał ciągle Zayn.
- Oczywiście.- odpowiadałyśmy z Karoliną.
- I nie zapomnijcie o nas.
- Chyba wy o nas.
Żegnając się z każdym po kolei miałam coraz więcej łez. Ostatni był Harry. Mocno mnie przytulił. Zaczął płakać, w takim stanie jeszcze go nie widziałam.
- Nie jedź. Proszę.
- Muszę. Przykro mi.- powoli brakowało mi powietrza, tak bardzo docisnął mnie do siebie.
- Kiedy się zobaczymy?- spojrzał mi w oczy.
I co? Miałam mu powiedzieć, że nie chcę się z nim widzieć?
- Nie wiem. We wrześniu na tym koncercie w Polsce.
- Dopiero?
- Wytrzymasz, zobaczysz.
- Ale ja nie umiem bez ciebie żyć. Jesteś dla mnie całym moim życiem, powodem abym był szczęśliwy.
Płakałam już na całego. Nie chciałam od niego odejść. Choćby na chwilkę.Kiedy wreszcie się uspokoiłam, poczułam taką niebywałą siłę. Czułam, że jestem w stanie mu powiedzieć o mojej chorobie. Bałam się jak zareaguje, ale jeżeli nie teraz to kiedy?
- Harry, ja... ja muszę ci coś powiedzieć.- zaczęłam, plątał mi się język.
- O co chodzi?- odgarnął mi z twarzy zlepiony od płaczu kosmyk włosów.
Zobaczyłam jego pytające spojrzenie, lekko stchórzyłam. Pomyślałam sobie jednak, że go kocham i nie mogę go oszukiwać.
- Bo ja....

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Piszcie co o nim sądzicie. Naprawdę bardzo mi zależy na komentarzach. Dla was to pół minuty, a dla mnie kilka godzin niebywałego szczęścia. Nie napiszę co wydarzy się w następnym, musicie poczekać. Pisałam przy "Moments"(One Direction). Polecam, oddaje klimat tego rozdziału. Chciałam ten zadedykować Paulinie K. (pomogła mi w jednym momencie) i Kindze W.(obiecałam:)) Kolejny za dwa lub trzy dni. Mój email(ania296505@wp.pl). Piszcie jakbyście mieli jakieś pytania lub pomysły.

Ps. Możecie polecić mój blog innym. Pa:)