Kolejne dni mijały dosyć szybko. Jak dla mnie zbyt szybko. Nie chciałam już usypiać. I to w dodatku na sześć miesięcy. Chciałam biegać, skakać, tańczyć, śmiać się. Jednak nie mogłam. Ciągle tylko poddawano mnie coraz to dziwniejszym badaniom. Miałam ich już dość. Nie potrafiłam przestać myśleć o Harry'm. Karolina spotkała się z Louis'em. Powiedział jej, że "związał się" z Caroline Flack. Oczywiście z nią nie jest tylko chodzą ze sobą do łóżka. Czy to wszystko musi być takie trudne? Chłopaki go nie poznają, zaniedbuje koncerty i spotkania z fanami. Zdaję sobie sprawę, że to przeze mnie. Jednak nic nie mogę na to poradzić. Nie mogę nawet wyjść z tego głupiego szpitala. Ostatnio lekarz zastanawiał się nawet czy sama mogę iść do toalety. Mówi, że jestem zbyt słaba. Tak więc pozostaje mi tylko leżeć. Cały czas są przy mnie rodzice i Karolina, ale czasem kiedy już chcę żeby sobie poszli udaję, że usnęłam. Wiem,że to dziecinne, przecież powinnam spędzić z nimi ten czas, ale nie chcę, żeby oglądali mnie w takim stanie. Nie mam już na nic sił. Tylko leżę. Przywołuję wspomnienia z chłopakami. Tak bardzo mi ich brakuje. Pamiętam jak musiałyśmy na nich czekać z Karoliną przed ich garderobą. Zayn musiał się uczesać, a Niall zjeść kanapkę. Potem wiele razy się z niego śmialiśmy, ale on i tak pozostał sobą. Nigdy nie zapomnę też jak Harry uczył mnie grać w kręgle,a ja ciągle nie umiałam trafić. Na jego miejscu bym się załamała, ale on nie. Dalej próbował, aż mi się udało. W mojej pamięci pozostaje też mina Louis'a kiedy nadepnęłam na jego pluszową marchewkę lub kiedy weszłam mu do łazienki. To wszystko wywołuje na mojej twarzy uśmiech. A wtedy kiedy mną podrzucali? Nie mogłam opanować śmiechu. Jednak największe wrażenie zrobiła na mnie kolacja na dachu, którą przygotował Harry. Było tak...miło. Niestety pamiętam też Alice. Jak się topiła, albo jak udawała, że skręciła kostkę. No cóż. Wysoką pozycję w moim "rankingu" zajmuję też gadanie przez sen Harry'ego. Hehe. W tej chwili do mojej sali wszedł lekarz.
- Widzę, że jesteś dzisiaj w dobrym humorze.- powiedział.
- W lepszym, niż wczoraj.- odpowiedziałam. Faktycznie byłam nie do zniesienia, na wszystkich krzyczałam. Z bezsilności, z przeczucia, że nie mogę nic zrobić.
- Dostałem wyniki z tych wczorajszych badań, które przeprowadzał dr. White.- na samo wspomnienie ich wykrzywiłam usta w grymas.- Mam dobrą wiadomość.- ciągnął dalej- Jesteś gotowa.
Na dźwięk tych słów czułam, że przeszedł mnie dreszcz. Nie wiedziałam co powiedzieć. Tyle na to czekałam, ale kiedy to jest już osiągalne po prostu się boję. Ciszę przerwał lekarz.
- Na korytarzu czeka twoja przyjaciółka, zadzwoniłem też po rodziców. Będą za godzinę. Uśpimy cię po południu, więc jeżeli chcesz gdzież zadzwonić to właśnie nadszedł na to czas. Potem możesz nie mieć na to okazji.....
- Ile procent mam szans na przebudzenie?
- 35%- odpowiedział po chwili.
Szczerze mówiąc myślałam, że trochę więcej.
- Tylko tyle? We wszystkich amerykańskich filmach w takich chwilach lekarze mówią, że szans jest po równo.- starałam się zachować spokój.
- To nie jest film tylko rzeczywistość. Twój organizm z dnia na dzień jest coraz słabszy. To ostatnia szansa. Jutro może być już za późno.- wyszedł.
Właśnie teraz dotarło do mnie jaka ja jestem głupia. Jeżeli dobrze zrozumiałam to do jutra mogę umrzeć. Zrozumiałam jak blisko jestem śmierci. Do sali weszła Karolina. Przytuliła mnie mocno, ale ja wyrwałam się z uścisku.
- Co się stało?- zapytała zaskoczona.
- Popełniłam niewyobrażalny błąd nie mówiąc chłopakom o chorobie. Muszę go naprawić.
- Ciekawe jak? Nie możesz stąd wychodzić.
- Napiszę list. Mogłabyś go im przekazać? Szczególnie Harry'emu?
- Jasne. Zejdę do kiosku po zeszyt, bo nie masz na czym napisać.
- Dzięki. Tylko błagam pospiesz się.
- Ok.
Karolina pobiegła do kiosku, a ja zastanawiałam się co napisać. W tej chwili wszystkie słowa wydały mi się takie... zwykłe.
- Już jestem. Zostawię cie samą.- podała mi kartki i wyszła.
Wielka pustka, ale postanowiłam, że napiszę to co czuję.
*piętnaście minut później*
Napisałam. Po chwili Karolina była już w drodze do domu chłopaków. W tym czasie przyszli rodzice i nastąpiło to czego najbardziej nie chciałam. Pożegnanie. Całą trójką płakaliśmy, nie umiałam się powstrzymać, oni też.
- Pamiętaj, że zobaczymy się za sześć miesięcy. Będzie dobrze.- przekonywała mnie mama.
- Wiem, musi być dobrze.- wysiliłam się na uśmiech.
*w tym samym czasie- Karolina*
Szybkim krokiem zbliżałam się do domu chłopaków. Od Louis'a wiem, że ten dzień mieli spędzić właśnie tutaj. Cieszę się, że Ania wreszcie zdecydowała się im powiedzieć. Mam nadzieję, że zdążą przeczytać zanim zapadnie w śpiączkę. Zapukałam do drzwi. Po chwili otworzył je Zayn.
- Miło cię znowu widzieć- przywitał mnie. Faktycznie, widzieliśmy się wczoraj.
- Jest Harry?- spytałam. Przestał się uśmiechać.
- Jest, ale śpi.
- Sam?
- Tak, Caroline poszła pół godziny temu.- spuścił wzrok.
- Muszę się z nim zobaczyć. To ważne.
- Powiem mu, ale niczego nie obiecuję.
- Nie, ja sama do niego pójdę.
- Jak chcesz. Jest u siebie.
Pobiegłam do pokoju Harry'ego wymijając resztę chłopaków. Nawet się z nimi nie przywitałam, ale nie to było najważniejsze. Wpadłam do jego pokoju bez płukania.
- Harry, obudź się.-szturchnęłam go w ramię.
- Dajcie mi spokój. Chcę spać.
- Wstawaj, musisz coś zobaczyć.
- Potem zobaczę.- nakrył się kołdrą.
- Chodzi o Anię.- wstał i zaczął krzyczeć.
- Ona mnie nie obchodzi! Skrzywdziła mnie! Jak mogła tak po prostu odejść? Bez słowa wyjaśnienia? Myśli, że ja nie mam uczuć?
- Musiała cie zostawić. Mam tutaj list, w którym jest wszystko wyjaśnione.- podałam mu kopertę. którą rzucił o ścianę.
- Nie chcę słuchać jej wyjaśnień. To koniec.
- Proszę, zrób to dla mnie. Nawet nie wiesz ile ten list dla niej znaczy. Od niego wszystko zależy. Nie pamiętasz już jak wam było dobrze? Jak wspólnie się śmialiście, żartowaliście. Ona nie chce żebyś do niej wrócił, ona chce ci tylko wszystko wytłumaczyć.- zaczęłam płakać.
Harry podniósł z ziemi list i zaczął czytać.
___________________________________________________________________________________
No i macie 25:) Wiem, że ostatnio trochę zaniedbałam bloga i każdy kolejny post jest coraz słabszy, więc postanowiłam, że to koniec. Jeszcze tylko jeden rozdział i zakończenie. Mam nadzieję, że chociaż ten wam się spodoba. Ostatnio zastanawiam się nad założeniem nowego bloga z zupełnie inną historią (wymyśliłam 7 i nie umiem się zdecydować), więc piszcie czy byście chcieli.
Ps. Komentujcie to dla mnie olbrzymia motywacja. Następny dodam za dwa lub trzy dni. A w nim LIST. Postaram się, aby odzwierciedlał wszystkie uczucia, które mam w głowie. Pa:)
- Widzę, że jesteś dzisiaj w dobrym humorze.- powiedział.
- W lepszym, niż wczoraj.- odpowiedziałam. Faktycznie byłam nie do zniesienia, na wszystkich krzyczałam. Z bezsilności, z przeczucia, że nie mogę nic zrobić.
- Dostałem wyniki z tych wczorajszych badań, które przeprowadzał dr. White.- na samo wspomnienie ich wykrzywiłam usta w grymas.- Mam dobrą wiadomość.- ciągnął dalej- Jesteś gotowa.
Na dźwięk tych słów czułam, że przeszedł mnie dreszcz. Nie wiedziałam co powiedzieć. Tyle na to czekałam, ale kiedy to jest już osiągalne po prostu się boję. Ciszę przerwał lekarz.
- Na korytarzu czeka twoja przyjaciółka, zadzwoniłem też po rodziców. Będą za godzinę. Uśpimy cię po południu, więc jeżeli chcesz gdzież zadzwonić to właśnie nadszedł na to czas. Potem możesz nie mieć na to okazji.....
- Ile procent mam szans na przebudzenie?
- 35%- odpowiedział po chwili.
Szczerze mówiąc myślałam, że trochę więcej.
- Tylko tyle? We wszystkich amerykańskich filmach w takich chwilach lekarze mówią, że szans jest po równo.- starałam się zachować spokój.
- To nie jest film tylko rzeczywistość. Twój organizm z dnia na dzień jest coraz słabszy. To ostatnia szansa. Jutro może być już za późno.- wyszedł.
Właśnie teraz dotarło do mnie jaka ja jestem głupia. Jeżeli dobrze zrozumiałam to do jutra mogę umrzeć. Zrozumiałam jak blisko jestem śmierci. Do sali weszła Karolina. Przytuliła mnie mocno, ale ja wyrwałam się z uścisku.
- Co się stało?- zapytała zaskoczona.
- Popełniłam niewyobrażalny błąd nie mówiąc chłopakom o chorobie. Muszę go naprawić.
- Ciekawe jak? Nie możesz stąd wychodzić.
- Napiszę list. Mogłabyś go im przekazać? Szczególnie Harry'emu?
- Jasne. Zejdę do kiosku po zeszyt, bo nie masz na czym napisać.
- Dzięki. Tylko błagam pospiesz się.
- Ok.
Karolina pobiegła do kiosku, a ja zastanawiałam się co napisać. W tej chwili wszystkie słowa wydały mi się takie... zwykłe.
- Już jestem. Zostawię cie samą.- podała mi kartki i wyszła.
Wielka pustka, ale postanowiłam, że napiszę to co czuję.
*piętnaście minut później*
Napisałam. Po chwili Karolina była już w drodze do domu chłopaków. W tym czasie przyszli rodzice i nastąpiło to czego najbardziej nie chciałam. Pożegnanie. Całą trójką płakaliśmy, nie umiałam się powstrzymać, oni też.
- Pamiętaj, że zobaczymy się za sześć miesięcy. Będzie dobrze.- przekonywała mnie mama.
- Wiem, musi być dobrze.- wysiliłam się na uśmiech.
*w tym samym czasie- Karolina*
Szybkim krokiem zbliżałam się do domu chłopaków. Od Louis'a wiem, że ten dzień mieli spędzić właśnie tutaj. Cieszę się, że Ania wreszcie zdecydowała się im powiedzieć. Mam nadzieję, że zdążą przeczytać zanim zapadnie w śpiączkę. Zapukałam do drzwi. Po chwili otworzył je Zayn.
- Miło cię znowu widzieć- przywitał mnie. Faktycznie, widzieliśmy się wczoraj.
- Jest Harry?- spytałam. Przestał się uśmiechać.
- Jest, ale śpi.
- Sam?
- Tak, Caroline poszła pół godziny temu.- spuścił wzrok.
- Muszę się z nim zobaczyć. To ważne.
- Powiem mu, ale niczego nie obiecuję.
- Nie, ja sama do niego pójdę.
- Jak chcesz. Jest u siebie.
Pobiegłam do pokoju Harry'ego wymijając resztę chłopaków. Nawet się z nimi nie przywitałam, ale nie to było najważniejsze. Wpadłam do jego pokoju bez płukania.
- Harry, obudź się.-szturchnęłam go w ramię.
- Dajcie mi spokój. Chcę spać.
- Wstawaj, musisz coś zobaczyć.
- Potem zobaczę.- nakrył się kołdrą.
- Chodzi o Anię.- wstał i zaczął krzyczeć.
- Ona mnie nie obchodzi! Skrzywdziła mnie! Jak mogła tak po prostu odejść? Bez słowa wyjaśnienia? Myśli, że ja nie mam uczuć?
- Musiała cie zostawić. Mam tutaj list, w którym jest wszystko wyjaśnione.- podałam mu kopertę. którą rzucił o ścianę.
- Nie chcę słuchać jej wyjaśnień. To koniec.
- Proszę, zrób to dla mnie. Nawet nie wiesz ile ten list dla niej znaczy. Od niego wszystko zależy. Nie pamiętasz już jak wam było dobrze? Jak wspólnie się śmialiście, żartowaliście. Ona nie chce żebyś do niej wrócił, ona chce ci tylko wszystko wytłumaczyć.- zaczęłam płakać.
Harry podniósł z ziemi list i zaczął czytać.
___________________________________________________________________________________
No i macie 25:) Wiem, że ostatnio trochę zaniedbałam bloga i każdy kolejny post jest coraz słabszy, więc postanowiłam, że to koniec. Jeszcze tylko jeden rozdział i zakończenie. Mam nadzieję, że chociaż ten wam się spodoba. Ostatnio zastanawiam się nad założeniem nowego bloga z zupełnie inną historią (wymyśliłam 7 i nie umiem się zdecydować), więc piszcie czy byście chcieli.
Ps. Komentujcie to dla mnie olbrzymia motywacja. Następny dodam za dwa lub trzy dni. A w nim LIST. Postaram się, aby odzwierciedlał wszystkie uczucia, które mam w głowie. Pa:)