piątek, 30 marca 2012

ROZDZIAŁ TRZYNASTY część 2

Szok! Stałam w miejscu i nie potrafiłam drgnąć nawet o milimetr. Jak ja mogłam tam wejść bez płukania? Nigdy to mi się nie zdarzało. Jednak chęć zemsty w tym przypadku była silniejsza. Myślałam tak dosyć długo, nadal stojąc przed gołym przyjacielem. Na szczęście on już oprzytomniał i obwiązał się w pasie ręcznikiem. Muszę przyznać, że nago prezentuje się jeszcze lepiej, niż w rzeczywistości. Kiedyś marzyłam o takiej chwili. A teraz? Mam chłopaka, a oglądam pod prysznicem jego najlepszego przyjaciela, Louisa. On mi tego nie wybaczy, ale z drugiej strony to tylko pomyłka, trochę z jego winy. Nie będzie się gniewał, mam taką nadzieję. Ewentualnie będę go błagać o przebaczenie. gorzej było z Karoliną....Ona zabije mnie na miejscu. Już widzę te nagłówki gazet "Dziewczyna Harry'ego Styles'a zaatakowana przez wybrankę jego najlepszego przyjaciela". Patologia, normalnie jak w wenezuelskiej telenoweli. Ogarnęłam myśli i zaczęłam się tłumaczyć.
- Sorry, ja nie chciałam.....myślałam, że to Harry.... nie wiem jak to się stało...- zaczęłam się jąkać.
- Yyyyy....nie szkodzi. Każdemu może się to zdarzyć.
- Ja naprawdę myślałam, że tu jest Harry.
- Byłby, gdybym nie wygonił go z Karoliną do sklepu po zakupy.
Nie wiedziałam co mu powiedzieć, nadal stał przede mną w samym ręczniku. Poczułam, że nadszedł moment, aby opuścić łazienkę.
- Louis, błagam cię nie mów im. Proszę....- powiedziałam wychodząc.
- Nie ma sprawy.- odpowiedział.
Szybko weszłam do salonu. Chłopaki grali na play station, jednak nie umknęło im całe zdarzenie.
- I jak umyłaś Louis'owi plecy?- zapytał ze śmiechem Niall.
- Ejjj.....przestań!- rzuciłam w niego poduszką.
- Nie przejmuj się, ja też widziałem go już nago.- dorzucił.
Liam z Zayn'em zanosili się od śmiechu.
- Błagam was nie mówcie nikomu, a szczególnie Harry'emu i Karolinie.
- Nie ładnie tak oszukiwać chłopaka.
- Tak będzie lepiej.
- Kłamstwo nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem.- nagle wszyscy spoważnieli.
- W tym przypadku jest wyjątkiem.
- Jak uważasz,  ale nie bój się nie powiemy. Co nie chłopaki?
Obydwoje pokiwali twierdząco głowami. W tej chwili z łazienki wyszedł Louis, nie wydawał się na speszonego, jak zwykle żartował. Zobaczył jednak moje przygnębienie i usiadł obok mnie na kanapie.
- Ojjjj, nie przejmuj już się tak. Jesteśmy przecież przyjaciółmi.
- Ale to nie oznacza, że mamy się oglądać nago.
- To była tylko pomyłka. Zapomnij o tym. Za chwilę Harry z Karoliną wrócą ze sklepu, nie chciałaś żeby się dowiedzieli, więc zachowuj się tak jak zwykle.
- Ok, postaram się.
Niespodziewanie Niall rzucił we mnie poduszką.
- A to za co?!
- Ty wcześniej rzuciłaś we mnie.
- Ale to było jakieś 5 minut temu. Ty to masz refleks.- odrzuciłam w niego.
Po chwili przyłączył się Louis, a potem Zayn i Liam. W ferworze walki nawet nie zauważyłam, że wrócił już Harry. Tradycji stało się zadość i zaczął mnie gilgotać, za nim przyłączyła się reszta.
- Wszyscy na jedną?!- krzyknęłam,
- Na dwie.- odpowiedział Louis i rzucił się na Karolinę. Była bez szans.
- Zabójcze gilgotki!- krzyknął mój chłopak.
"Mój chłopak" jak to pięknie brzmi. Mieli przewagę liczebną, ale to nie znaczy, że byłyśmy gorsze. W końcu nie od tego ma się młodszego brata. Kiedyś ćwiczyłam na nim wschodnie sztuki walki.
Po kilkunastu minutach bitwa się zakończyła. Ustaliliśmy, że był remis, wprawdzie chłopaki byli lepsi, ale Zayn ugryzł mnie w łydkę, dlatego postanowili dać nam za to dodatkowy punkt.
Harry poszedł przygotować wreszcie śniadanie. Chłopak, który tak świetnie gotuje, w dzisiejszych czasach to cud, a on sam chętnie przebywał w kuchni.
- Może ci pomóc?- zapytałam.
- Nie, bo nie będę mógł się skupić, a poza tym jak ostatnio smażyliśmy naleśniki, kuchnia wyglądała jakby przeszło przez nią tornado.
- O tak.....- pokiwał głową Liam.
- Ejjj.

Po kilkunastu minutach śniadanie było gotowe. Musze przyznać, było pyszne, gdyby nie Niall zjadłabym wszystko. Chociaż i tak ostatnio jadł mniej. Może to przez tą Dominice....Nie wiem. Po skończonym posiłku wspólnie posprzątaliśmy i jak zwykle zaczęliśmy rozmyślania pt."Co dzisiaj robimy?" Okazało się, że Liam jest umówiony z Danielle, Zayn z Pauline, a Niall z Dominica'ą. Szkoda....


*godzinę później*

Wszyscy już poszli, zostaliśmy tylko w czwórkę. Postanowiłam, że sięgnę jakiś film. Już zbliżałam się do półki, kiedy na "coś" nadepnęłam, a to "coś" wydało z siebie dziwny dźwięk. Taki jakby pisk, czy coś w tym rodzaju, ale raczej nie wyglądało to na żywe. Stanęłam na.....pluszowej marchewce, domyślam się, że była Louis'a. Nagle podbiegł do niej i zaczął płakać. Nie wiedziałam co się dzieje, on sobie ze mnie jaja robi czy co?
- Jest do niej bardzo przywiązany, dostał ją od nas na urodziny.- wyjaśnił mi Harry, a ja zaczęłam się śmiać.
- Zabiłaś ją!- krzyknął Louis.
- Nie bój się w Londynie jest mnóstwo specjalistów zajmujących się podobnymi sprawami.
Nie wierzyłam własnym oczom, ale on robił jej.....sztuczne oddychanie! Ok, na przyszłość będę patrzeć pod nogi. Wreszcie się uspokoił i wróciliśmy do oglądania filmu. Akcja mnie po prostu powaliła. W jednej chwili główny bohater został uwięziony w tonącym statku, a już chwilę potem rozbroił chiński gang. To tak się da?! Najwidoczniej w Hoolywood wszystko jest możliwe. Kątem oka zauważyłam jak Harry też się nudzi. Szepnęłam mu do ucha:
- Co powiesz na romantyczny spacer?
Nie usłyszałam odpowiedzi, ale złapał mnie za rękę i wybiegliśmy z hotelu. Było południe, nawet ciepłe jak na Londyn. Chodziliśmy po jakimś parku i śmialiśmy się ze wszystkiego. Z pani, która nie mogła nadążyć za psem, z faceta, który przepraszał za coś swoją dziewczynę, a może już żonę. Sama nie wiem. Było naprawdę fajnie. No i nie było żadnych paparazzich. Może Adele kręci się na drugim końcu miasta? Piękną chwilę przerwał telefon. Oczywiście od Louis'a, jakby mogło być inaczej.
Pogadał chwilkę z Harry'm i chyba o coś prosił, ale nie byłam pewna, nie dało się nic podsłuchać. Wreszcie Harry oznajmił  mi, że skończyły się marchewki i musi iść do sklepu.
- Ok, poczekam na tamtej ławce.- pokazałam palcem.
- Ok, będę za 7 minut.- pobiegł.
Siadłam i obserwowałam innych ludzi. Byłam dzisiaj w naprawdę świetnym humorze, pomijając incydent w łazience....Zamknęłam oczy i zaczęłam się opalać. Nagle ktoś zastawił mi dopływ słońca. Podniosłam niechętnie powieki. To co ujrzałam mnie przeraziło. To ona!
- Co ty tutaj robisz? Nie powinnaś być w Polsce?
Tylko głupkowato się zaśmiała, jak to ona...

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak jak obiecałam kolejny rozdział za nami. Jak widzicie pojawiła się nowa postać, ale o niej napiszę w następnym rozdziale. Przy okazji chciałam podziękować za wszystkie wejścia i komentarze. Naprawdę mi na nich zależy i z każdego bardzo się cieszę. Tak więc komentujcie,a ja jak najszybciej dodam następny. A i jeszcze jedno, może pomożecie mi w wyborze jakiegoś polskiego żeńskiego imienia, które da się przełożyć na angielski? Byłabym wdzięczna. Pa:)