Oczywiście dali świetny koncert, jakby mogło być inaczej. Byłam wściekła na samą siebie, że nie bawiłam się tylko stałam. Louis pewnie pomyślał, że jestem jakaś głupia, ale mnie totalnie zamurowało, a jak pomyślałam, że za chwilkę się z nimi spotkam ogarnęła mnie rozpacz. To głupie, ale ja najzwyczajniej się bałam, że nic nie powiem. Tymbardziej, że moim ojczystym językiem jest polski. W tej chwili podziękowałam w myślach rodzicom, którzy na siłę wypychali mnie na dodatkowe lekcje angielskiego. Zachowywałam się dziwnie, na moim miejscu chciałaby się znaleźć każda dziewczyna będąca na tym koncercie, a ja narzekam. Coś jest ze mną nie tak. Cały czas patrzyłam się na scenę, śpiewali kolejne piosenki, a ja nic. Wtedy zaczął śpiewać Zayn, ach.... te jego włosy, lekko się rozmarzyłam, ale nagle zobaczyłam jak Louis mówi coś Harry'emu, a ten spogląda na mnie. Wow. Przebiegło mi przez myśl, że może oni nie patrzą na mnie tylko na kogoś innego, ale porozglądałam się i na moje nieszczęście to zauważyli. Byłam pewna, że w tej chwili przypominam buraka. Ale co mi tam i tak mieli mnie za totalną idiotkę, przyjść na koncert i stać tylko uśmiechając się?! To mogłam zrobić tylko ja. Potem leciała tylko melodia, a co niektórzy popijali wodę. Wtedy znowu Louis powiedział coś Zaynowi. No fajnie dosyć, że zapłaciłam za bilet to jeszcze będą mnie publicznie obgadywać, po prostu świetnie!
- Co ci jest, nie śpiewasz, nie tańczysz, przecież znasz słowa wszystkich piosenek na pamięć.- odezwała się Karolina.
A ona znowu o tym śpiewaniu. Czy tylko ja widziałam, że tu co chwilę spoglądają?
- Wiesz, nie wiem, jestem chyba zbyt zestresowana spotkaniem z nimi.- wydukałam, po czym Karolina znowu zaczęła śpiewać mi do ucha. Chciałam, żeby to się już skończyło. Moje modły zostały wysłuchane, oczywiście to nie zależało tylko ode mnie, chłopakom już piosenki się skończyły. Pożegnali się i zeszli ze sceny. Poczekałyśmy, aż wyjdzie tłum, nie chciałyśmy się połamać, nie dzisiaj. Zaczepiłam tylko jakiegoś ochroniarza i spytałam gdzie mamy się z nimi spotkać. Na początku nie chciał nam powiedzieć, ale pokazałyśmy mu bilety do garderoby. Zaprowadził nas na jakiś korytarz i kazał czekać, ponieważ "jak chłopcy będą gotowi to sami przyjdą". Ok, no to czekamy. Wspominałam już, że zawsze się spóźniają? To było pytanie retoryczne. Siedziałyśmy tam na ziemi, bo oczywiście żadnych krzeseł nie było, czekając, aż wreszcie się pojawią. Zmusiłam Karolinę, żeby nic nie mówiła o mojej chorobie. Byłam trochę niecierpliwa, ale cóż, jak mus to mus. Nareszcie wyszli, wyglądali bosko, te ich uśmiechy i ..... włosy. Wow. Na szczęście to oni zaczęli mówić.
- Hej, jestem Harry- powiedział i uśmiechnął się tak jak zawsze.
- Wiem, to znaczy, jestem Ania, a to Karolina.- wskazałam na koleżankę i uśmiechnęłam się. Wysłała mi dziękczynne spojrzenie, bo sama nie była w stanie nic powiedzieć. Ja na szczęście w porę się opanowałam, przecież za kogo oni by nas wzięli. Po mojej wypowiedzi wszyscy się zaśmiali. Następnie reszta zespołu nam się przedstawiła, byli tak samo przyjaźni jak w telewizji, chociaż to może dlatego, że wogóle nas nie znali.
- Przepraszamy, że tak długo musiałyście czekać, ale Zayn musiał poprawić włosy, a Niall zjeść choć jedną kanapkę.- powiedział Liam.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem, kocham ich! Zaprosili nas do swojej garderoby i długo rozmawialiśmy. Zastanawiało mnie tylko to dlaczego Louis nie uśmiecha się tak jak ze sceny, to tylko potwierdziło, że to nie na mnie się tak patrzyli.
- Mogę cię o coś zapytać?- spytał Louis.
- Jasne.
- Czemu na koncercie nie bawiłaś się tak jak inni? Nie byłaś do nas przekonana?
Czyli to jednak na mnie patrzyli!? Co ja mam mu odpowiedzieć? Że byłam tak zestresowana spotkaniem z nimi!? Nie.
- Szczerze mówiąc to sama nie wiem. Tyle czekałam, aż was spotkam,a tu nagle nie mogłam nawet się ruszyć z miejsca. Pewnie weźniecie mnie za idiotkę, ale nie wiem co mi się stało.
- Wiesz, do pisków już się przyzwyczailiśmy, a do takiego zachowania jeszcze nie.- powiedział.
- hehe- uśmiechnęłam się, bo zupełnie nie wiedziałąm co powiedzieć i chyba dałam to po sobie znać.
- No, muszę przyznać, że jesteś wyjątkową fanką.- powiedział Louis,a Karolina odrząknęła.
- Obie jesteście.- dodał i wszyscy zaczęli się śmiać.
- Weź nie podrywaj Ani, przecież masz dziewczynę.- rzuciła Karolina i już myślałam, że wydłubie jej oczy. Widać było, że Louis lekko się zmieszał.
- No właściwie to już nie mam. Rozstałem się z Eleanor.- powiedział.
Nastąpiła martwa cisza. Nikt nie chciał zaczynać rozmowy. Wreszcie zaczął coś paplać Niall, jak kiedyś fanka kupiła mu kebaba. Nareszcie odezwał się Louis i zaczął nawijać o koncertach i byciu sławnym. Widać było, że mu przeszło. Podobno kiedyś paparazzi, żeby zrobić im zdjęcie w domu wszedł na drzewo, a kiedy został zauważony z niego spadł. Potem odwiedzili go w szpitalu i zgodzili się, żeby biedak zrobił im zdjęcie. Nasze spotkanie powoli dobiegało końca, nie chciałam się z nimi rozstawać, ale to było nieuniknione. Całe wakacje zamierzali spędzić w Londynie więc umówiliśmy się na jutro do kina. Zaproponowali, że odwiozą nas do hotelu, więc chętnie się zgodziłyśmy. Oczywiście zanim wsiedliśmy odbyła się kłótnia pt." Kto koło kogo siedzi". Czasami zachowywali się jak dzieci, ale i tak bardzo ich polubiłam. Kiedy wszyscy się kłócili, ja podałam kierowcy nasz adres. Nareszcie doszło do porozumienia i ja siedziałam obok Harry'ego i Louis'a. Całą drogę wszyscy się przekomarzali, zrobiliśmy kilka zdjęć i wrzuciliśmy na Twittera. Oczywiście zaraz na profilach chłopaków pojawiły się setki komentarzy skąd się znamy, ale powiedzieli, że odpiszą później.
Wreszcie dojechaliśmy pod hotel.
- Proszę pana, najpierw mieliśmy odwieźć dziewczyny.- powiedział Zayn.
- Ale to jest właśnie nasz hotel.- oznajmiłam, na co chłopaki wybuchnęli śmiechem.
- W takim razie mieszkamy w tym samym hotelu.- uśmiechnął się Niall.
Znowu wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, teraz już wiem o kim tak zawzięcie dyskutowały pokojówki. Pokoje mieliśmy na dwóch innych piętrach, ale nam nie przeszkadzało to w odwiedzaniu się.
- To co za 15 minut u nas?- zaproponował Harry.
- Za pół godziny, przecież nie zdążę się uczesać.- dodał Zayn i zaczął się śmiać.
Nie znałam ich długo, ale mieli niesamowite poczucie humoru, przy nich naprawdę czułam się swobodnie.Wszystkie moje obawy zniknęły.
- Ok, za pół godziny u was.- powiedziałam po czym odeszłyśmy do naszego pokoju. Zmęczone, ale tez szczęśliwe, że ten dzień nie dobiegł jeszcze końca.