środa, 14 marca 2012

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Czas do mojego wylotu dłużył się niemiłosiernie, ale wytrzymam, jeszcze tylko 2 dni. Dla zabicia czasu poszłam z przyjaciółką na zakupy, przecież miałam się spotkać z piątką mega przystojnych chłopaków, nie mogłam tam pójść w byle czym. Byłam już dosyć zmęczona, ale dałam się ubłagać Karolinie na jeszcze jeden sklep. Potem byłam z tego bardzo zadowolona, bo znalazłam w nim świetną bluzkę, którą oczywiście natychmiast kupiłam. W końcu zakończyłyśmy zakupy.
- To może chodźmy na jakiś obiad, bo strasznie zgłodniałam.- powiedziała Karolina.
- No, możemy iść. Też chętnie bym coś zjadła.- odparła, po czym udałyśmy się na obiad, a później do swoich domów.
Przez całą noc nie mogłam zmrużyć oka.Ciągle zastanawiałam się o czym będę z nimi rozmawiać, przecież nawet ich nie znam, nie wiem czym się tak naprawdę interesują. Nie każda gazeta mówi prawdę. Ułożyłam sobie w głowie nawet kilka pytań, jakie im zadam. Wiem, zabrzmiało to trochę dziwnie, ale nie chciałam popełnić żadnego błędu. Moje oczy powoli się zamykały, zasnęłam. Miałam piękny sen, znałam chłopaków i razem się wygłupialiśmy. Do czasu... kiedy wszyscy dowiedzieli się o mojej chorobie. Nagle się ode mnie odwrócili i nie odpisywali na sms-y. Harry napisał tylko na Twitterze, że został oszukany i nie umie wybaczyć takiego kłamstwa. To był koszmar. Obudziłam się z kroplami potu na czole. Spojrzałam nerwowo na zegarek. Była już 8 więc moi rodzice pojechali już do pracy, a brat na pewno jest u dziewczyny. Cieszyłam, że ich nie ma, wciąż przed oczami miałam mój dzisiejszy sen. Nie mogłam do tego dopuścić, dlatego postanowiłam sobie, że choćby niewiadomo co się działo, nie powiem im nic o mojej chorobie. Wzięłam szybki prysznic, który zmył z czoła i pleców pot. Ach..... to już jutro. Dzisiaj musiałam się ostatecznie spakować, nawet to lubiłam, gorzej było z rozpakowywaniem, ale to nie dotyczy chyba tylko mnie. Po dwóch godzinach dobrnęłam do końca, pozostało mi tylko schować kosmetyczkę, ale to zrobię dopiero jutro. Ponownie spojrzałam na zegarek, wskazywał na 11.30. Zadzwoniłam więc do Karoliny, musiałam się z nią dzisiaj pożegnać. Poza koncertem miałam tam jeszcze zostać dwa tygodnie, chciałam trochę pozwiedzać. Moje rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi, zobaczyłam w nich moją przyjaciółkę. Pogadałyśmy chwilkę i postanowiłyśmy ugotować wspólnie obiad.
- Pani Helenko, my możemy dzisiaj ugotować obiad.- powiedziałam.
Nie lubiłam tego wprawdzie, ale dzisiaj byłam w nawet niezłym humorze, nie pogorszył mi go nawet mój sen.
- Nie musicie, przecież to moja praca.- odpowiedziała.
- Ale my chcemy. Niech pani sobie troszkę odpocznie, a my się wszystkim zajmiemy.
- Jesteś kochana. Będzie mi ciebie brakowało.
- Przecież nie będzie mnie tylko dwa tygodnie.- powiedziałam uśmiechając się.
Dostrzegłam jej zmieszaną minę. Doskonale wiedziałam, że to nie o to jej chodziło. Na szczęście szybko wyszła do swojego pokoju. Zostałyśmy same.
- To co dzisiaj gotujemy?- spytałam.
- Nie wiem. Może przyrządźmy nadziewanego kurczaka?
- Ok, zaczynajmy.

* po godzinie *

Muszę powiedzieć,że wyszedł nam pyszny obiad. Potem poszłyśmy do ogrodu i usiadłyśmy w altance. Powspominałyśmy trochę czasy z podstawówki i obiecałam, że przywiozę jej autograf One Direction. Dała mi swój egzemplarz płyty i poszła do domu, bo zaczęło się ściemniać. Weszłam do salonu i zamieniła kilka zdań z mamą i tatą o moim jutrzejszym locie. Udałam się do łazienki i wzięłam długą kąpiel. Włąśnie we znaki dały mi się kłopoty ze snem wczorajszej nocy. Szybko wyszłam z wanny i umyłam zęby, odkąd zdjęłam aparat ortodontyczny, ciągle mam fobie na punkcie moich i zębów i ich czyszczenia. Naszykowałam jeszcze paszport, zawsze wolałam mieć wszystko na miejscu, a poza tym nie chciałam z głupoty spóźnić się na samolot. Byłam strasznie podekscytowana, ale mimo wszystko usnęłam szybciej, niż zeszłej nocy. Znowu przyśnił mi się ten sen. Wstałam dosyć wcześnie, choć samolot miałam dopiero o 11, ale jeszcze odprawa i takie tam. Zjadłam śniadanie, a tata włożył moje torby do bagażnika. Jeszcze raz przeliczyłam wszystkie walizki i zastanowiłam się czy niczego nie zapomniałam. Portfel jest, paszport jest, telefon jest, walizki są, więc mogę jechać.  Wysłałam jeszcze pożegnalnego sms-a Karolinie i pojechaliśmy na lotnisko. Żałowałam, że ze mną nie jedzie, no ale cóż. Zajechaliśmy tam w 7 piosenek One Direction. Pożegnałam się z rodzicami i weszłam do samolotu. Wystartowaliśmy. Miałam miejsce przy oknie, więc szybko się zrelaksowałam i usnęłam. Po kilku godzinach obudziła mnie stewardessa przyjaznym uśmiechem i wyszłam z kabiny. Odebrałam mój bagaż i złapałam taksówkę. która zawiozła mnie do wcześniej zarezerwowanego hotelu. Walizki wziął ode mnie boy, a ja udałam się do recepcji po klucz od pokoju. Kiedy nareszcie się w nim znalazłam , rzuciłam się na wielkie łóżko i wtuliłam w białą pościel. Jak ona cudnie pachniała.... Leżałam tak chyba z dwie godziny, po czym zebrałam się i poszłam do łazienki. Był już wieczór więc zamówiłam kolację do pokoju. Zadzwoniłam do rodziców, bo obiecałam, że kiedy tylko znajdę się w hotelu, zrobię to. Zamieniłam z nimi kilka zdań i powiedziałam, że szkoda, że nie ma ze mną Karoliny. Potem zjadłam zamówioną sałatkę i poszłam spać. Muszę przyznać, że pościel zrobiła swoje i natychmiast usnęłam. Rano obudził mnie dzwonek hotelowego telefonu. No tak, zapomniałam, że kazałam się obudzić o 8. Chciałam wcześniej wstać, żeby się wyszykować. Koncert zaczynał się o 19, więc miałam jeszcze naprawdę sporo czasu. Wzięłam szybki prysznic, narzuciłam coś na siebie i zeszłam na dół do restauracji na śniadanie. Zamówiłam naleśniki, nie spieszyłam się i wolno przeżuwałam każdy kawałek. Nagle ktoś zasłonił rękami moje oczy. O mało co się nie udusiłam. Zaczęłam się krztusić, a tajemnicza osoba mnie ratowała. Po chwili już mi przeszło i przytuliłam mojego gościa. Jak się okazało była to Karolina.
- Twoi rodzice kupili mi bilet i przyleciałam przed sekundą. Mówili, że rozmawiałaś z nimi i wspominałaś, że za mną tęsknisz. Rozumiesz?!- w końcu skończyła tą paplaninę i się "odpowietrzyła".
- Nie wiem co powiedzieć. Cieszę się, że tu jesteś.
Pogadałyśmy przez chwilkę i ruszyłyśmy do pokoju. Mijałyśmy dwie zafascynowane czymś lub kimś pokojówki. Pewnie ktoś sławny zatrzymał się w tym hotelu. Łóżko było na tyle duże, że spokojnie mogłyśmy spać we dwie. Karolina się odświeżyła po podróży i poszłyśmy na zakupy, bo nie miała w czym iść na koncert. O 17 wróciłyśmy do hotelu i zaczęłyśmy się szykować. Chłopaki mieli występować w jakiejś hali 15 minut drogi stąd. Założyłam dżinsowe krótkie spodenki i oliwkowy top na ramiączkach. Chciałam założyć szpilki, ale to nie był najlepszy pomysł idąc na koncert. Postawiłam na baleriny. Byłam drobnej postawy blondynką, której figurę podkreślały długie włosy, które dziś splotłam w luźny warkocz na boku. Karolina poszła w t-shircie z nadrukiem i czerwonych rurkach. Założyła jeszcze trampki i wyprostowała swoje długie, ciemnobrązowe włosy. O 18 byłyśmy już gotowe i zamówiłyśmy taksówkę. Na miejscu byłyśmy znacznie wcześniej, więc zajęłyśmy swoje miejsca. Byłam z nich zadowolona, w pierwszym rzędzie nic byśmy nie widziały przez lampy stojące na scenie, dlatego trzeci rząd wydawał się idealny. Było już dużo osób, choć zostało jeszcze pół godziny. Zrobiłyśmy sobie parę zdjęć, które od razu wrzuciłam na twittera. Wtedy jakaś dziewczyna za nami zaczęła śpiewać piosenki zespołu, niewiele myśląc dołączyłyśmy do niej, a potem jeszcze inni. Tak spędziłyśmy czas czekając, aż wejdą na scenę. Oczywiście się spóźnili, ale byłam na to przygotowana, słyną ze swego spóźnialstwa. Kilkanaście minut po siódmej przyszli i zaśpiewali "What makes you beautiful". Wszyscy piszczeli tylko nie ja. Stałam jak wryta i na nich patrzyłam. Pewnie wyglądało to komicznie, wszyscy skakali, klaskali i śpiewali, a ja tylko stałam i się uśmiechałam. Zauważył mnie Louis i odwzajemnił uśmiech. Na żywo wyglądał jeszcze ładniej, niż w gazetach. Nie mogłam już doczekać się tego spotkania, to już za chwilkę......

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej :) Ten rozdział jest dosyć nudny, ale obiecuję, że potem będzie ciekawiej. Pa:)